Kulturyści w przypadku soi mają trudny orzech do zgryzienia. Zwiększanie jej ilości w diecie umożliwia korzystanie z wielu cennych wpływów na organizm, jednak niesie ze sobą ryzyko utraty części tkanki mięśniowej (wpływ estrogenów oraz niska wartość białek sojowych). Szczególnie ważne staje się to podczas trzymania diety, kiedy przy ograniczeniu spożycia kalorii istnieje konieczność kompensowania tego białkami o jak najwyższej jakości. Białka sojowe nie oferują tak korzystnego wpływu na bilans azotowy, antykatabolizm, czy zwiększanie rozmiarów syntezy nowych białek w organizmie, jak białka jaj czy serwatkowe. Maja jednak inne efekty, warte wykorzystania. Wynik? Warto z nich korzystać, ale nie warto stawiać wyłącznie na nie. Myślę więc, że dołączanie ich w postaci izolatu w ilościach 10-30 gramów dziennie powinno być optymalna ilością dla większości ludzi. Osobiście mieszam izolat serwatkowy z izolatem sojowym w stosunku 2: 1 i z takiego proszku robię shaki, które spożywam dwa-trzy razy dziennie. Dzięki temu korzystam z wysokiego BV, wpływu na system odpornościowy oraz bilans azotowy białek serwatkowych, i jednocześnie z obniżania cholesterolu oraz pobudzania tarczycy, co oferują białka sojowe. Nie mam pojęcia, czy mieszanie obu typów białek może wpływać na nie niekorzystnie- na mnie wpływa bardzo dobrze.
Zatem – z białek sojowych warto jest korzystać, byle z umiarem i z właściwych ich form!