Poszczególne ćwiczenia na biodra należy wykonywać tak, by naprawdę celowały w odpowiednie mięśnie. Przysiady działają tylko wtedy, gdy kulturysta wykonuje pełne przysiady. Jeżeli robi pół- lub ćwierć-przysiady to nie ćwiczy bioder wystarczająco efektywnie. Czasem wystarczy obniżyć sztangę o kilka centymetrów, by uda złamały barierę poziomu. Ta drobna zmiana może stanowić różnice między zaniedbywaniem bioder a czynieniem ich silniejszymi.
To samo tyczy się martwego ciągu. Widzę, jak ludzie wykonują je z biodrami ustawionymi strasznie wysoko, prawie tak jak przy martwym ciągu na prostych nogach. Jest to z pewnością pożyteczne ćwiczenie, ale nie wpływa na biodra tak dobrze, jak by mogło, gdyby tylko zdecydować się zbliżyć trochę tyłek do ziemi.
Wyciskanie nogami jest kolejnym doskonałym ćwiczeniem na biodra, ale kulturyści najczęściej nie pozwalają ciężarowi zjechać tak nisko, by trzeba było zaangażować biodra w wyciskanie. Często skraca ćwiczenie, by móc dźwigać większe ciężary lub ma kogoś, kto pomaga mu w dolnej partii ruchu. Ta zupełnie najniższa część ruchu jest najbardziej korzystna dla bioder.
Biodra i dolny grzbiet są z istoty rzeczy połączone ze sobą. Jeżeli pozwolisz dolnemu grzbietowi osłabnąć, wpłynie to negatywnie na biodra. Za każdym razem gdy przychodzi do mnie ktoś i narzeka na ból w biodrach, natychmiast sprawdzam jak ćwiczy dolny grzbiet. Prawie za każdym razem stwierdzam, że nie wykonywano wystarczająco dużej ilości ćwiczeń wzmacniających lędźwie. Czasem właściwe ćwiczenia są włączone do programu, ale nie wkładano w nie wystarczającego wysiłku. Człowiek może np. wykonywać opady ze sztangą na karku, ale zakładać tylko małe ciężary albo robić prostowania grzbietu na ławeczce rzymskiej, ale z niewielką ilością powtórzeń, która nie wzmacnia mięśni lędźwiowych.
Jeżeli dolny grzbiet stał się tak słaby, że pozwolił kręgom na przesunięcie, polecam znalezienie dobrego kręgarza. Przez dobrego rozumiem takiego, który naprawi twój problem już przy pierwszej wizycie. Dobrzy to potrafią. Ci, którzy skaczą i gdaczą wokół ciebie, a potem robią serie badań – i umawiają cię na dziesiątki spotkań – są zwykłą stratą czasu. Już lepiej na tym wyjdziesz, jak sam rozwiążesz problem.