Markus trenuje swoje 58-centymetrowe buły tylko raz w tygodniu, ale smaga je z taką intensywnością i takimi ciężarami, że przechodzą piekło na Ziemi. To więcej niż wystarczający trening! Na biceps lubi trzy ćwiczenia. Zaczyna od uginań ramion z 48 kg sztangą przez 30 powtórzeń. Piramidowo zwiększa ciężar w kolejnych 10-12 seriach. Zależnie od siły, jaką danego dnia dysponuje, kończy na sztandze ważącej od 110 do 125 kg, z którymi macha od 4 do 6 powtórzeń. Nawet przy największym ciężarze nie próbuje rwania ani niczego takiego, a ramiona zawsze trzyma dociśnięte do boków.
Teraz kolej na naprzemienne uginania ze sztangielkami. Ponieważ zawodnik jest już rozgrzany, może zacząć od razu od większych ciężarów. Początek, to seria złożona z 20 powtórzeń z 25-kg, potem cykl 6 do 8 serii z 55- lub 60-kg sztangielkami. Ilu facetów potrafiłoby zrobić trening klatki z takim ciężarem? Śmiertelne ciężary to normalka dla Markusa. Każdy fragment sylwetki jest potwierdzeniem wielkiej siły Niemca. Lubi on kończyć treningi uginaniami ramion w pozycji izolowanej dla pełniejszego ugotowania mięśni. Markus pokazuje swą siłę właśnie podczas tego ćwiczenia, bo podnosi 65- lub 70-kilogramowe sztangielki w poza startowym sezonie.
Ze względu na ciężar, jaki podnosiły bicepsy, Ruhl robi tricepsy innego dnia. Zaczyna od unoszenia sztangielki za głową, świetnego ćwiczenia umożliwiającego pełnym mięcha tricepsom optymalne rozciągnięcie na początku ruchu i maksymalny skurcz w szczytowej fazie. Zaczyna z 25-kg sztangielką, macha 30 powtórzeń i robi (mały jak na niego) postęp przez kolejnych 10 serii, które kończy 75- lub 80-kg. Ponieważ rejon łokci jest podatny na kontuzje, każde powtórzenie wykonywane jest boleśnie powoli, oczywiście bez żadnego balansowania ciężarem.
Następne w programie jest wyciskanie sztangi wąskim chwytem. Markus lubi je wykonywać z łamanym gryfem, co odciąża jego nadgarstki. Ponieważ jest już rozgrzany, zaczyna od 40-kg, z którymi macha 20 powtórzeń. Zgniatając każdym powtórzeniem swe, podobne do końskich kopyt, tricepsy, Markus dochodzi do 135 kilogramów, z którymi robi 5-6 powtórzeń w 6-7 serii. Teraz jest gotowy na całkowitą anihilację i wdeptanie w podłogę trójgłowych ramienia. Skwapliwie czyni to za pomocą ściągań drążka wyciągu. Potrafi w 100 procentach skoncentrować się na zmieleniu każdego włókna mięśniowego. Ból jest nagrodą za wysiłek. Chwytając za drążek, używa wielu typów chwytu, by bardziej drażnić tricepsy i przygotować je na nowy rodzaj stresu. Owszem, przygotowują się – poprzez bezustanny wzrost. Najlepiej działa tu duża liczba powtórzeń, Markus zatem wykonuje od 15 do 20 powtórzeń w 6 lub 8 seriach. Zwylke używa 100 kg na każdą serię i dlatego jego tricepsy są tak napompowane krwią, że przypominają opony traktora.