Zapewne wiecie, że 90 procent bezwodnej masy komórki stanowią białka. Ogromną różnorodność i wielofunkcyjność białek zapewnia im ich budowa przestrzenna. Siłą odpowiednio modelującą przestrzenną strukturę białek jest właśnie… energia elektromagnetyczna, którą, w przypadku zjawisk chemicznych, częściej nazywa się energią elektrochemiczną. Impuls nerwowy, docierający do komórki mięśniowej, zmienia układ sił elektromagnetycznych – tzw. potencjał błonowy W tej sytuacji zmianie ulega również układ sił modelujących strukturę przestrzenną białek. Pod wpływem tej zmiany wiele z nich uaktywnia się – przyjmuje inną konformację przestrzenną. Procesy prowadzące do rozwoju masy i siły zostają rozpoczęte.
Zapewne wielu z Was zada w tej chwili pytanie: skoro nauka wie tak dużo o biologicznym magnetyzmie, dlaczego nie podłączamy sportowca do źródła prądu i w ten sposób nie stymulujemy przyrostu masy. Podobne próby podejmowane są od dawna. Jak na razie, niestety, z miernym rezultatem. Problem tkwi w tym, że nie potrafimy rozkodować szyfru „zainstalowanego” przez Naturę, w parametrach prądu biologicznego. Na pewno kiedyś dokonamy tej sztuki, jednak dziś wszelkiego rodzaju elekrostymulatory i materace magnetyczne są mało efektywne, przynajmniej gdy chodzi o rozwój siły i masy Niska efektywność magnetoterapii we wspomaganiu wysiłku nie oznacza, że jesteśmy bezradni i nie możemy wpływać na biologiczny elektromagnetyzm. Otóż, możemy i to daleko bardziej niż się wydaje.
Impulsy zasilające mięśnie powstają w głowie. Tutaj, w mózgu, musicie je odpowiednio kształtować. Jeżeli często, szczególnie podczas treningu, wywoływać będziecie poczucie własnej siły, wielkości i wartości oraz z ogromnym przekonaniem, bez respektu, podchodzić do wielkich ciężarów, impuls przekaże mięśniom, że nie mają wyboru – muszą być silne i wielkie. Proste, prawda? To naprawdę działa!