Najszerszy grzbietu – mięśnie grzbietu służą przywodzeniu (zbliżaniu z tyłu) ramion, prostowaniu ramion i ich wewnętrznemu obracaniu. Te trzy funkcje można trenować za pomocą dwóch rodzajów ćwiczeń: wiosłowania i ściągania. Większość trenujących zdaje sobie z tego sprawę, ale mimo to robią program dla samobójców czyli wiosłowania na wyciągu, wiosłowania gryfem, sztangielkami i na maszynie -wszystko podczas jednego treningu! Nie piszę tu artykułu przestrzegającego przed przetrenowaniem, ale bezsensowność takiego treningu powinna być chyba oczywista. Podczas każdego treningu grzbietu wybieraj tylko jedno wiosłowanie. Aby urozmaicić trening korzystaj z dwóch lub trzech różnych chwytów. Większość siłowni ma przynajmniej pięć uchwytów do wymiany przy wiosłowaniu na wyciągu. Wszystkie wiosłowania działają na grzbiet w ten sam sposób, więc nie wahaj się wymieniać je w celu utrzymania atrakcyjności treningu. Co się tyczy ściągania drążka, to walczę z nim, odkąd tylko przeczytałem wspaniały artykuł Grega Zulaka na temat treningu grzbietu. Kilkakrotnie podkreślał w nim wyższość podciągania na drążku nad ściąganiem w dziedzinie budowania masy. Do czasu przeczytania tego artykułu nigdy nie szczyciłem się potężnymi plecami, zdecydowałem się więc przerzucić na podciągania, by sprawdzić, czy zajdą jakieś zmiany w dość wtedy równinnym ukształtowaniu terenu moich pleców. Teraz grzbiet jest moją chlubą, a wszystko to dzięki podciąganiu. Spróbuj 2 serii wąskim podchwytem, 2 serii nachwytem z dłońmi rozstawionymi odrobinę szerzej niż szerokość ramion (jeszcze trochę szerzej i stracisz specyfikę ruchu) i 2 serii neutralnym uchwytem z dłońmi skierowanymi do siebie, jeśli tylko na twojej siłowni jest taki typ drążka. Jeżeli nie, wystarczą po 3 serie każdego z dwóch pierwszych ćwiczeń.