“Jaki jest najbardziej zwariowany, najszybszy sposób na przygotowanie się do zawodów w ostatniej chwili?”
Kulturyści robią tyle głupich rzeczy w ciągu ostatnich kilku dniu przed zawodami, przeważnie za namową innych „życzliwych idiotów”. Prawdziwe i nieprawdziwe opowieści o Paulu Dillettcie drętwiejącym na scenie podczas Arnold Classic z powodu nadużycia diuretyków, czy wycofanie się z Mr. Olympia z powodu nadużycia insuliny, mówią same za siebie. Mohammad Benaziza nie pił żadnych płynów przez trzy dni i wziął ogromną ilość środków odwadniających przed zwycięstwem w Grand Prix Holandii. Kilka godzin później umarł. To było głupie i tragiczne. Niestety ta historia wyróżnia się ponad wszystkie. Słyszałem o ludziach robiących dziwne rzeczy, na przykład pijących tylko białka w płynie i nic nie jedzących przez cały tydzień przed zawodami. Inni z kolei biorą niesamowite ilości anabolików i insuliny, clenbuterolu, hormonów tarczycy i innych ,,przygotowujących” do konkursu medykamentów – na myśli mam całe buteleczki i opakowania dziennie. Włos się jeży. Jeden ekspert od przygotowań opowiedział mi o kobiecie przygotowującej się do swoich pierwszych zawodów (rangi amatorskiej). Jej mąż, który uważał się za eksperta – a był po prostu kretynem – zajął się jej przygotowaniami. Jako ostatnie nałożenie pędzla postanowił zrobić jej najciemniejszą opaleniznę, jaka jest możliwa i pomalował ją bejcą do drewna!
Wywołało to alergiczną reakcję organizmu i niemal doprowadziło do zgonu. Była co prawda ciemna jak mahoń, ale nie przeszła nawet przez pierwszą rundę. Musiano w pośpiechu zawieźć ją do szpitala. Na szczęście przeżyła.