Czy suplementacja ziołami zdaje egzamin? Czy stosowanie takich preparatów, Jak żeń-szeń, dziurawiec czy jeżówka ma sens? Czytałem na ten temat kilka artykułów zarówno ekspertów polskich, jak i amerykańskich. Zapewniają oni, że środki te mają właściwości anaboliczne (stymulują rozrost masy i siły). Tymczasem natknąłem się wiele razy na artykuły, w których autorzy dochodzili do odwrotnych wniosków. Jak więc ta sprawa wygląda naprawdę? Jeśli warto te zioła stosować, to w jakich dawkach?
Suplementacja ziołami według zapewnień ich producentów jest skuteczna jednak zapewnienia te są tylko jedną stroną medalu. Pewne substancje zawarte w roślinach mają wpływ na poziom hormonów anabolicznych we krwi, są w stanie wpływać pozytywnie na rozrost mięśni stąd producenci suplementów starają się to wykorzystać. Problem leży jednak w skuteczności ich działania, która zwykle nie jest zbyt okazała. Najprościej sprawę ujmując, środki te działają w określonych granicach. Zauważ, że gdyby miały silny wpływ na ilość np. testosteronu we krwi, zostałyby zdelegalizowane jako niedozwolony doping. Ktoś mógłby powiedzieć, że łącząc kilka i sumując ich wpływy można uzyskać zupełnie przyzwoite efekty. W teorii tak w praktyce nie jest to już tak oczywiste. Efektywność jednych substancji w obecności innych może równie dobrze rosnąć, utrzymywać się na stałym poziomie, bądź spadać. Tak więc to że ktoś udowodnił, że dana substancja ma właściwości anaboliczne nie oznacza wcale, że wynika z tego wymierna korzyść dla kulturystów. Poza tym istnieje wiele suplementów oraz substancji które wywierają porównywalny bądź silniejszy wpływ na procesy anaboliczne. Pozostaje też kwestia ceny – jeśli coś tożna mieć za mniejsze pieniądze, po co wydawać więcej?
Cytując Grega Zulaka „ziółka są dobre dla emerytów, nie dla ostro trenujących kulturystów” – na rynku suplementów masz do wyboru wiele możliwości wyboru substancji pobudzających przyrosty masy i siły mięśniowej. Jeżeli już masz za coś płacić, płać za efektywność.