Kulturyści oraz spece od żywienia w tym sporcie mają zwykle wyrobione zdanie na temat białek sojowych; określają je wyrazem zaczynającym się na ‘g.. Sam zresztą przez wiele lat należałem do tej grupy wystarczy zresztą poczytać moje artykuły. Nadal uważam, że białka sojowe są produktem znacznie niżej stojącym w drabinie żywienia w sporcie w porównaniu do białek serwatkowych oraz białek jaj. Tym niemniej zastosowane we właściwy sposób, mają sporo do zaoferowania kulturystom -i trzeba o tym pamiętać.
Skąd tak negatywna opinia o białkach sojowych wśród kulturystów? Na pierwszy rzut oka wydaje się bowiem, że ich przydatność w diecie sportowej jest znikoma. Przede wszystkim maja wyjątkowo niską wartość biologiczną (BV), bo tylko 74. BV jest jedną z metod pomiaru jakości białek, obok wskaźnika wydajności białek (PER) oraz przyswajalności białek netto (NPU). PER jest pierwszą i najbardziej niedokładną spośród trzech wymienionych metod, obecnie już się jej nie używa. NPU jest trochę dokładniejsza od PER, jednak pomija kilka bardzo ważnych czynników związanych z białkami, jak absorpcja czy szybkość rozkładania. BV jest najlepszą metodą oceny białek i pokazuje ilość białek, które zostały wchłonięte do organizmu w odniesieniu do ogólnej spożytej ich ilości. Warto pamiętać o tym, że z zasady białka charakteryzujące się wyższym BV znacznie wydajniej wspomagają retencję azotu, pobudzają układ odpornościowy oraz produkcję IGF-1, także efektywniej chronią chudą tkankę mięśniową przed zużywaniem podczas okresów znacznego wysiłku. Ogólnie rzecz biorąc białka o wyższym BV wykazują silniejsze działanie antykataboliczne. Jak wiadomo, białkiem o najwyższym BV są biafka serwatkowe, po nich białka jaj, kazeina i na końcu białka sojowe.